Geoblog.pl    ceglas    Podróże    ASIA TRIP    Asia trip w Asia
Zwiń mapę
2014
22
lip

Asia trip w Asia

 
Tajlandia
Tajlandia, Bangkok
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9344 km
 
Zgodnie z planem na lotnisku w Bangkoku wyladowaliśmy 50 minut po północy.  Po wysciu z samolotu wypełnilismy wnioski wizowe do Tajlandii. Odprawa paszportowa odbyła sie bardzo sprawnie i po niespełna kwadransie pakowaliśmy się do taksówki. Z uwagi na późną porę przylotu nie mielismy innej opcji transportu. Bazując na informacjach zaczerpniętych z internetu i od znajomych, wiedzieliśmy, że cenę usługi - jaka by ona nie była - należy ustalać przed nie po. Chcąc sie dostać na Khao San - backpackerską stolicę kraju tajów - powinnismy zapłacić nie więcej niż około 10-12 $. Od niechcenia rzuciłem 5$, jako pierwsza propozycję. Starszawy Taj uprzejmie przytaknoł i wpakował nasze plecaki do bagażnika. Zapewne zmęczenie przeszło 30 godzinna podróżą uśpiło moją czujność gdyż żaden tubylec nie zgodziłby się na tak absurdalną kwotę. Zgodnie z regułami tej przedziwnej gry jaką jest korzystanie z uciech dalekiego wschodu nie wolno zgadzać się na pierwszą propozycję ceny jaką otrzymacie. Nie ważne jak dobra by się nam nie wydawała. Choć z drugiej strony bycie frajerem w oczach obcokrajowca to żadna ujma. Przykładowo jeżeli za 20 dolarów miejscowy zaproponuję wam dobrą whisky i litrową colę w dobrym tonie byłoby zażądać  połowy półwyspu sjamskiego i prawa do kobiet do 3 pokolenia w przód. Przy czym zwrot "w przód" jest kluczem. Zazwyczaj targu dobija się gdzieś w połowie stawki. Gdy tylko taksówkarz wysadził nas na Khao San poprosił o 500 bathów - 50 zł. Rzeczywiście piątka gdzieś tam była. Nie dokońca jestem pewien, że o to nam chodziło. Nie mieliśmy miejscowej waluty i często nie jest to problemem w krajach azjatyckich gdyby nie fakt, że tym razem było to problemem. Zaproponowałem 15 $ - 450 batów. Taksówkarz pokręcił głową a Iza wkroczyła do akcji. Wręczyła mu  20 $ - 600 bathów. W głowie naszego przemiłego kierowcy pojawiło się więcej pytań niż odpowiedzi. Nie miał on żadnej riposty. Zmieszany podziękował. Odjeżdżał z przeświadczeniem że właśnie wiózł najbogatszych ludzi na świecie, którzy w przebraniu buckpackersow  postanowili zwiedzić Tajlandię.

Wyruszyliśmy w poszukiwaniu ostatniego celu przedługiej podróży. Taniego hostelu. Musiał być niedaleko Khao San - gwarnej i niezwykle popularnej ulicy w samym sercu tajskiej stolicy. Jednak absolutnie nie prz samej ulicy. Mnogość obleśnych turystów z krajów rozwinientych wpływała zdecydowanie negatywnie na poziom decybeli w okolicy. Po 15 minutowych poszukiwaniach zameldowaliśmy się w hostelu Donna usytuowanym 3 minuty od słynnej ulicy rozpusty i zepsucia. Nocleg w wysokości 35 zł za pokój dwuosobowy trudno nazwać zdzierstwem. Następnego dnia wybraliśmy się na zwiedzanie i zakupy w tym ogarniętym stanem wojennym mieście. Przy czym wojna przypominała raczej doroczny festiwal piwa w Swarzędzu. Zaś słowo ogarnięty pasuję do Bangkoku jak świnia do siodła. Podczas całego pobytu w Tajlandi mieliśmy wrażenie, że dawno, dawno temu wprowadzili nowelizację miejscowego narzecza usuwając ze słownika zbędne zwroty, takie jak "ogarnąć" czy "na czas". Taki już jest urok dalekiego wschodu. Sam Bangkok jest gigantyczny i okropnie zatłoczony. Mieliśmy zbyt mało czasu by poznać go lepiej. Nadrobimy to w drodze powrotnej. Po jednodniowym pobycie w tym niesamowicie bujnie żyjącym mieście udaliśmy się do Sieam Reap, ktore mieści się w Kambodży. Wiązało się to z przekroczeniem osławionej już granicy znajdującej się w niewielkim, żywcem wyciągniętym z Fallouta, postapokaliptycznym mieście zwanym Poipiet.

by Anader
edit Iza
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
ceglas
Asia
Iza, Natalia, Anader Brick, Kępiński - być może :)
zwiedzili 1.5% świata (3 państwa)
Zasoby: 4 wpisy4 0 komentarzy0 0 zdjęć0 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
20.07.2014 - 22.07.2014